Jest to notka, która powstała głównie dla zainteresowanych Cezarem i tym konkretnym tematem ale może nadać się każdemu, kto ma "wężowego" konia.
Oto nasz znajomy Don Chesare- niezrównany tancerz i wybitny sopranista, pirat z Karaibów.
Jakże piękny na zdjęciu i jakże krzywy w rzeczywistości.
Cezar niestety ma przykry zwyczaj wystawiana podczas treningów łba poza ogrodzenie a następnie wyginania całego ciała odwrotnie do kierunku jazdy. Jak już mu się to uda, zaczyna chyłkiem przemieszczać się ku środkowej części placu- im szybsze tempo tym trudniej to powstrzymać. Zaczyna się więc nierówna walka, którą słusznie nazwano mocowaniem się z aligatorem. Podczas ostatniego treningu z Olą okazało się, że całkiem dobrze działają na konia wzmocnienia. Chwalony i karcony Cezar uświadomił sobie, że to co robi jest złe.
I dobra nasza.
Wczoraj postanowiłam raz jeszcze z nim porozmawiać osobiście. Podczas godziny treningu ponad połowę czasu spędziłam jeżdżąc stępa i szczególna uwagę poświęcając prostowaniu konia już na etapie szyi. Wiadomo, że jak tempo jest małe to i problem narasta wolniej- mam więc czas. Z dołu nie widać tego jak szyja konia zaczyna wyginać się w przeciwną stronę, z dołu wydawało mi się, że po prostu nagle cały koń robi się w podkówkę. A tu, proszę widowni mamy jednak etapy!
W stępie podczas jazdy po łukach, woltach i ósemkach cały czas prosiłam głowę by spojrzała do wewnątrz stosując pomoce do wygięcia. W momentach buntu gdy koń ruszał szybciej i próbował uciekać do środka stosowałam zewnętrzną otwierającą wodze na sekundę i szybko korygowałam szyję wewnętrzną pulsacyjną, jednocześnie cały czas dając wyraźny sygnał do wygięcia łydkami. Po około półgodzinnej zabawie podczas której koń jednocześnie załapał trochę skręcana od dosiadu zaczęło być widać efekt. Cezar spojrzał do środka i utrzymał głowę prawidłowo przez niemal cały obwód koła.
A wtedy przyszedł teść i go zawołał!
Ale na szczęście udało się szybko skorygować zabraną uwagę i mogliśmy przejść do ćwiczeń w kłusie, które nie nastręczały już ani połowy tych kłopotów, które były wcześniej. Na koniec zagalopowałam i pojechałam dwie lepsze ściany (te na których koń mniej uciekał) galopem bez wpadania do środka.
Nie wiem czy to co robię jest do końca prawidłowe ale myślę, że najważniejsze to nie używać siły.
Cezar nie do końca rozumie co znaczą nasze delikatne prośby. Jego sposób komunikowania się z nami to najczęściej unoszenie tylnej kończyny i odwracanie łba- strachy na lachy a Aśka ucieka! Co za radość pańciu!
Dlaczego chodzi krzywy przy ogrodzeniu?
Wiedziałabym może gdyby po środku nie chodził prosty lub gdyby był krzywy tylko na jedną stronę albo pod jednym jeźdźcem, a tak?
Pilnie strzeżona tajemnica wioskowa.