niedziela, 5 kwietnia 2009

Król Foxtrota:-)






Dziwny jest ten świat. Być może wielokrotnie powtarzałam: to niemożliwe tylko po to by teraz przekonać się, ze owszem. Być może nie wierzyłam, tak jak wielu z Was w tańczące słonie...
Plan, który wykonują kilka razy w tygodniu Ola i Cezar przekonuje mnie, że trwająca niemal rok praca nie poszła całkiem na marne.
Pamiętam dzień kiedy pierwszy raz zaprosiłam do tańca tego ważącego prawie tonę, pełnego charakteru dżentelmena i pomimo tego, ze wówczas poruszał się jakby wypił beczkę piwa, deptał mi po nogach i co rusz się potykał dziś jestem dumna, że odważyłam się na ten krok. Dziś przekazując Oli mojego niezrównanego przyjaciela z dumą obserwuję ich śmiałe poczynania: lekkie chody, zgrabne zatrzymania, piękne odpowiedzi na pomoce. Chociaż do pełni równowagi i harmonii brakuje jeszcze tych kilku kroków, wzruszona biję brawo widząc te ogromne, niezgrabne kopyta ostrożnie krzyżujące się podczas ustępowania od łydki.
Ktoś kiedyś powiedział Oli ( a był to znawca tematu), że nie wolno męczyć pociągowych koni, które w tańcu odczuwają ból i cierpienie. Chciałabym zaprosić tego kogoś na nasz trening, żeby na własne oczy mógł zobaczyć klasę i dumę ogromnego Cezara, a przede wszystkim radość jaką sprawia mu ruch na przód i możliwość współpracy z troskliwym partnerem.
Nie jest mu łatwo. Bywają dni, kiedy samo rozprężenie trwa prawie godzinę, bywają i takie kiedy wyraźnie bolą przebyte kiedyś kontuzje. Trzeba Wam jednak wiedzieć, że Cezar nie jest skłonny do ustępstw i nigdy nie zrobiłby czegoś na co nie miałby chęci. Nie znam też nikogo kto mógłby go do czegokolwiek przymusić.
Oto słoń, który kocha tańczyć.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ni i to jest prawdziwe osiągnięcie :-))) brawo, brawao
hanzia
ps. to nie ja mówiłąm hehe bo i też znawcą nie jestem ;-)

monetkon pisze...

ale pięknie pięknie i wspaniale! :)
brawo dla tego trio!

Anonimowy pisze...

ja zawsze mowilam ze mistrzowie to sa ;d

asia