wtorek, 21 kwietnia 2009

Zamykamy mleczarnię


Zamykamy przy tej okazji także kilka innych instytucji ale o tym nie dziś i nie tutaj. Co do samej mleczarni to drżyjcie wielbiciele Asterki bo o nią tu właśnie chodzi. W związku z przecinaniem pępowiny i zasuszaniem mleczka w wymionach Asterka skazana jest na areszt domowy i codzienne lonżowanie. Nic więc dziwnego, że wściekła jest jak osa jeśli:
a) zabrano jej z oczu jedynaka
b) do żarcia jest tylko siano a do picia małe ilości wody
c) trzeba siedzieć samotnie w stajni podczas gdy oni tam....
Jedynak tym czasem zupełnie ją ignorując zabawia się w brzydki sposób ze swoimi dwoma kolegami i jest tymi zabawami tak głęboko przejęty, że zupełnie niedowidzi i całkiem niedosłyszy. Biedna Asterka drze się tak, że mnie na pryzmie obornika uszy w płatkach odpadają (wiadomo, sopranistka) a teściowie czyniąc znak krzyża modlą się o zmiłowanie.
Ale i tak jest fajnie.
Jak zawsze, ludzie, jak zawsze...
...a może ktoś jednak chce ogiera?

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Moja biedna Astra...
Szkoda, że Frodo sam nie stracił ochoty na mleko. I na rozboje w postaci zrywania ogrodzenia.
Ala

monetkon pisze...

To rzeczywiście macie operę :) jak my odsadzaliśmy Montanę, to było właśnie odwrotnie - Mała strasznie krzyczała (ale tylko 2 pierwsze dni), a Mini zdaje się była uszczęśliwiona tym, że nic jej tam już nie ciągnie i była zupełnie obojętna. Choć może bardziej pocieszał ją wtedy fakt poznawania nowego pastwiska (pomimo warstwy śniegu)? :)
p.s. pożyczyć Wam może stopery? :D

Anonimowy pisze...

Biedna Asterka. Na ale czasem tak trzeba... I śpiewaczka do z niej niezła :) Pozdrawiam!
Majka