(Photo by Zuzia Karpińska)
Możecie mi wierzyć albo nie ale odkąd postanowiłam pociągnąć dwie prace jednocześnie czuję się jak przysłowiowy koń po westernie, ba po całej serii westernów, rzec by można. Kiedy od bladego świtu człowiek układa bukiety a potem wraca do domu gdzie trzeba coś upichcić, zrobić jakiś zakup i walnąć dziesiątą kawę a potem natychmiast zbierać się na Borsuki by jeszcze pobiegać po placu tak od godziny do trzech godzin, zależy o dnia, to na prawdę można poczuć, że się żyje! Tępy ból istnienia, dziewczyny i chłopaki!
Z przyjemnością podczytuję wasze komentarze na zmianę z utworami Małgorzaty Musierowicz (tak, tak, wielki come back do lat szczenięcych) i oto dowiaduję się, że Maja ma plan (!!!) , Asia się do nas wybiera (jak sójka za morze bo wciąż łobuz nie dotarł), Ania prowadzi pouczające rozmowy ze swoją Montaną, Zuźka biega po górkach a Ala...wiadomo oczywiście dyskutuje :-))! Oj tęskno mi za wami i nie mogę już tak na prawdę doczekać się września bo:
- ja nie będę musiała pójść wtedy do szkoły.
- zapewne dopóki będzie ładna złota jesień będę was często gościć
- muchy, gzy i bąki trafi szlag przed zimą- alleluja i tak dalej!
A teraz cichcem pakuję walizkę i udaję się jutro do mojego warszawskiego azylu. Całe cztery dni- od czwartku do niedzieli- czyli wymarzony urlop pracoholika! Dziś jeszcze przyjmę klientów, wskoczę na chwilę na Lazara a potem znikam zostawiając cały dobytek pod troskliwym okiem obu mam i męża.
Ściskam Was pod brodą i w pasie!
6 komentarzy:
Miłego urlopu:)
Nie będę podważać stwierdzenia o moim dyskutowaniu, bo tylko bym potwierdziła, ze jest prawdziwe, zaczynając dyskusję...
Och, wrzesień jest cudowny, chociaż niestety ja b ędę musiała iść do szkoły. Hm...
A tym czasem zdarzyło się, że mam dziś dostęp do internetu, więc choć na bloga zajrzę, bo borsuki jak i Marciny kicają mi wciąż w głowie:)
Pozdrawiam z Serbii!!!
Ala.
No tak, w Serbii z pewnością nie ma Borsuków ale nie można mieć przecież wszystkiego. Nic się nie martw, jak wrócisz my wciąż tu będziemy:-)
więc udanego wypoczynku! :)
a ja we wrześniu nie muszę iśc do szkoły!:D
No ja niestety do szkoły będę musiała iść. Ale co do wszystkich much, bąków itp. to się cieszę, już nie będą dokuczać ;)
A plan dla mnie fajny tylko nie wiem czy się go zrealizuje :p
Pozdrawiam!
Majka
Wróciłam z Bieszczad, na hucule jeździłam :) Ale i tak wolę tę cwaniarę Karinkę.
Bieganie po górkach to naprawdę niezła rzecz. Niestety, jak już nas szczyt się dotrze (na wyścigi z siostrą), to potem minuuuty czeka się na rodziców xDD
Nieźle zabieszczadowałam, nie raz nucąc stare dobre piosenki oraz wstając o czwartej, by mieć pusty szlak :)
Kiedy tylko pani będzie miała czas, to zapraszam w sprośne okolice...
Serdecznie pozdrawiam, Zuźka.
O fajnie! Chętnie do was zajrzę małe świntuszki sprośne:-)
Prześlij komentarz