Tu wasza dziś pasza będzie; A ja, mając oko wszędzie, Będę nad wami siedziała I tymczasem kwiatki rwała ;-))
czwartek, 29 października 2009
Sprawdzajmy łączność
(Ale zima to była kiedyś pierwsza klasa)
Zastanawiałam się dzisiaj podczas lonżowania jak to jest z tą łącznością, że jednym udaje się ją osiągnąć a innym za cholerę. Lonżuję oczywiście nie dlatego, że to lubię ale dlatego, że inna forma treningu jest na razie niemożliwa- patrz tyłek. Ale do rzeczy. Nie wszyscy z nas zdolni są do tego rodzaju koncentracji, który pozwala na prawdziwą rozmowę z koniem, nie każdy potrafi wyciszyć umysł do poziomu na którym istnieje tylko ja i mój koń. Na przykład Ola i Cezar, na przykład Ala i Astra- między tymi parami toczą się zagorzałe dyskusje, dochodzi do licznych sprzeczek i zawieszeń broni, istnieje przyjaźń i porozumienie a wszystko na poziomie o piętro wyższym niż zwykła ludzka mowa. Trudno oczekiwać, żebyśmy dogadywali się z końmi za pomocą słów. Można je nauczyć określonych reakcji na nasze komendy głosowe ale prawdziwa rozmowa jest możliwa na jedynej częstotliwości dostępnej dla obu gatunków- częstotliwości w naszych głowach. Konie są w tym mistrzami. Kiedy obserwujemy biegnące stado, które wspólnie zawraca w pędzie, wspólnie się zatrzymuje i wspólnie na powrót zrywa się do biegu refleksja nasuwa się sama- to dzieje się w ich głowach, one tak rozmawiają. Nas ludzi, tylko ludzi, kosztuje to więcej wysiłku.
Kiedy więc pracuję sama czy to na lonży czy w siodle, kiedy nie ma nikogo kogo mogłabym się wstydzić lub na kim chciałabym zrobić dobre wrażenie, wtedy moja łączność z koniem jest najsilniejsza. Jeżdżąc czuję się całkowicie kompatybilna z systemem, lonżując zauważam że koń wyprzedza wypowiadane przeze mnie komendy o ćwierć sekundy. To dla mnie znak że się dogadaliśmy a jeśli się dogadaliśmy to nie ma strachu. Nawet kiedy podczas wczorajszego treningu mój koń spłoszył się i poniósł bałam się tylko przez te ćwierć sekundy- tyle ile bał się mój koń, potem odnalazłam spokój w tym dzikim pędzie a jeszcze potem zwykłą radość i biegliśmy już nie ze strachu tylko dla frajdy.
Tak po prostu.
Sprawdzajmy więc łączność, to chyba ważne...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
To na pewno ważne i ciekawe :). Ta łączność z koniem jest wspaniała i najczęściej właśnie działa gdy nie jesteśmy pod żadną presją.
No, a konie chyba na ten weekend będę musiała odpuścić, niestety, czekam do następnego ;]
Ana
PS. Antyspam: maggings (magia)
No tak. Ja też będę musiała zapalić kilka zniczy, to nic przeżyjemy. A mój antyspam "iffsheet"- i znów kojarzy się z brzydkim słowem
dopiero teraz dorobiłam się internetu... no i nie ma mnie w Reszkach, nie wiem co się tam dzieje :(
a co do notki, to dawno nikt nie wytłumaczył mi tego w taki sposób :) dziękuję.
Monetkon
Taa, łączność... U mnie chyba nie zadziała.
Pozdrawiam i niech się pani nie gniewa za te oczy ;)
"Splis"
Suzan
Prześlij komentarz