środa, 11 lutego 2009

Moja Ostatnia Niedziela


Ostatnia bo dobrowolnie postanawiam założyć sobie chomąto.
Chomąto po zimie jest rzeczą niezbędną, zbliżają się cieplejsze dni i trzeba będzie świecić przykładem, wiedzieć o czym się mówi i odrobinę uelastycznić zamarznięte członki. Trzeba będzie ograniczyć wypas własny na rzecz ćwiczeń, zapomnieć o używkach na rzecz wiedzy ogólnej i robić wszystko to nie zaciskając zębów bo szczękościsk jak wiadomo nie sprzyja harmonii.
A tym czasem dzień wciąż za krótki, ziemia wciąż zmarznięta, raczki wciąż podskakują w kłusie a łydki nie chcą spocząć tam gdzie porządny jeździec łydki trzymać powinien.Konie radośnie wybijają się z ustalonego tempa na rzecz dzikich podskoków i udawanych wypłoszeń co dodatkowo utrudnia pozostanie z pupskiem centralnie usadowionym na końskim grzbiecie.
Dobrym rozwiązaniem jest robienie sobie zdjęć podczas treningów na wypadek gdyby nie dowierzało się stojącemu na placu luzakowi. Jeśli na 60 pstrykniętych fotek trzy nadają się do pokazania to chyba nie jest dobrze, co?
Tak to jedni w lutym zaczynają diety, inni solarium jeszcze inni rzucają palenie, a my w lutym zaczynamy lonżować.
Jadę więc na króciutki urlop odwiedzić starą dobra Pragę (tą Warszawską oczywiście, nie bądźmy burżujami) i zaznać luzu bez bólu tyłka ostatni raz w tym roku.
A wy drżyjcie bo niebawem powali was moja nieposkromiona bezkofeinowość, beznikotynowość, bezpiwność i obżydliwa doskonałość:-)))
Na łagodniejsze usposobienie radze nie liczyc.

2 komentarze:

monetkon pisze...

uhhh... strach się bać ;)

Anonimowy pisze...

brrrr... zadrżała hanzia