A ja sobie wzorem Oli zachrzaniam na oklep dookoła placu i po ósemce i po łukach,Cezar parska zachwycony a deszcz zacina konsekwentnie. W jeździe na oklep jest rzeczywiście coś wyjątkowo terapeutycznego.Grzbiet konia, zwłaszcza takiego jak ten mój, porusza się pod naszym tyłkiem jak maszynka do masażu, pokonując łuki rozpaczliwie przytrzymujemy się nadwątlonej grzywy a rozradowany zabawą wierzchowiec co i rusz przyspiesza kroku, wpada w poślizg lub się wypłasza. Chce mi się wtedy śmiać i krzyczeć: patrzcie na mnie! Jadę !
Przytłaczająca rzeczywistość i czające się po kątach niczym złe psy stada problemów nagle przestają istnieć. Jadę!
Znającym nurtujący mnie od lat problem pragnę się pochwalić,że trzymałam dziś w rękach tylną nogę mojego konia Cezara.
I wciąż żyję!
2 komentarze:
.. na tym polega sedno jazdy konnej, problemy nie dotrzymują kroku koniom.
srokacze.boog
niewierze !! ale lewą czy prawą ? bo to zasadnicza róznica hehe
asia.
Prześlij komentarz