niedziela, 13 września 2009

Bonnie and Clyde

Chociaż być może wygląda to lekko i zwiewnie w rzeczywistości wcale nie jest łatwo wprawić w energiczne podskoki te setki kilogramów.
Jej się udaje i nie szczędzi wysiłków by było coraz lepiej Chociaż on jest leniwy i lubi się skrobać po nodze, ona z kolei jako osóbka piekielnie ambitna nie znosi by ja krytykować a ja jestem chorobliwie perfekcyjna i skłonna piętnować najmniejsze niedociągnięcia jakoś funkcjonujemy w tym placowym trójkącie:-)
I oto co mamy dziś.
Mamy lekkość, mamy płynne przejścia, piękne zatrzymania i nieśmiałe cofnięcia. Mamy zagalopowania(!!!) , zmiany tempa i wolty w galopie o coraz mniejszej średnicy. Mamy początki łopatki do środka i początki ustępowania od łydki. Zwrotów na przodzie na razie zaniechaliśmy bo koń zbyt mocno je lubił:-)

Mamy coś co nieśmiało zaczyna wyglądać na opuszczanie nosa i chociaż czasami wciąż zbyt dużo jest przodu to nie sposób odmówić elegancji i klasy tej parze.
Nie będę mówiła o tym czego jeszcze nie mamy bo po pierwsze długa byłaby to lista a po drugie obiecałam, że post będzie pochwalny:-)
Ale jedno wiem na pewno: Cezar to ciężki, gruby koń o duszy sportowca- tak mówi o nim Ola- to koń, który od razu zrobi wszystko o co się go prosi a za drugim razem zrobi to dokładnie tak jak chcesz. To koń, który siedzi ci w głowie od pierwszej do ostatniej sekundy treningu.
Cezar jest w treningu ujeżdżeniowym od roku i dwóch miesięcy, Ola trenuje na nim od zimy. Przygotowywała go już do jednego pokazu, który nie odbył się z przyczyn od nas niezależnych. Teraz chcą pojechać klasę P na tegorocznych dzikich zawodach i nie wiem jak Wy ale ja będę trzymać za nich kciuki. Podjęli sie niezwykłego zadania. Wielki, ważący niemal tonę Cezar stanie do konkursu u boku pięknych gorącokrwistych wierzchowców, które mają w naturze wszystko to co on osiągnął ciężka pracą i być może niektórym wyda się to śmieszne, innym groteskowe ale ci którzy na prawdę kochają ujeżdżenie dostrzegą potencjał tych potężnych mięśni, atletycznej szyi i długich pęcin zakończonych ogromnymi kopytami, zobaczą konia, który pokonał swoje ograniczenia i stał się lekki jak piórko.
Gdybyście zapytali Olę, pewnie by Wam powiedziała w krótkich żołnierskich słowach że za nic nie zamieniłaby swojego kudłatego partnera na żadnego rączego araba ani ognistego holsztyna bo na nim można polegać, bo on umie słuchać bo można z nim razem zatańczyć, poleżeć a potem nawet pójść na piwo.

12 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Nie pozostaje nic innego, jak trzymać kciuki :-) Choć trochę przykro się robi, że z Twojej notki wynika jakoby konie gorącokrwiste nie musiały wcale ciężko pracować, by na czworoboku wygladać efektownie. Każdy koń potrafi ruszać się pięknie a aż 90% jeźdźców w 3 minuty potrafi to spaprać. Mam wrażenie, że konie muszą się napracować nad nami, byśmy im dali szanse pokazać się od tej pięknej strony.

Agnieszka

Sowia Stópka pisze...

Nie napisałam, że lekkie konie nie muszą pracować a jedynie , że ciężkie muszą pracować więcej.

Anonimowy pisze...

notka pochwalna:D
monetkon.

Anonimowy pisze...

Czyli napisałaś, że "gorące" moga pracować mniej :-) I niech Ci będzie ale ja bym się pod tym "obrażaniem" naturalnych predyzpozycji grubasków nie podpisała i pod uogólnianiem też nie :-)

Agnieszka

Sowia Stópka pisze...

A ja jednak wciąż dostrzegam różnicę pomiędzy tym jak ruszał się niemal od urodzenia mały Frodziak a jak w tym wieku i przez następne 6 lat poruszał się mój Cezar. Ten pierwszy urodził się z lekkością ruchu i wysokimi, zawieszonymi chodami z racji dużej domieszki arabskich genów, drugi zabijał się o własne kopyta jeszcze półtora roku temu i nawet nie chciał bujnąc się na pastwisku do leniwego kłusa. O tym właśnie mówię i nikogo tym nie obrażam. Stwierdzam po prostu fakt który popieram swoim doświadczeniem i obserwacjami i daję głowę że potwierdzi to każdy kto miał okazję pracować jednocześnie ze szlachetnymi i z grubasami.

Anonimowy pisze...

ja potweirdzam! Cezar zmienil sie nie do poznania! gdybym go nie widziala przez ten caly czas to bym nie uwierzyla ze to on tak slicznie chodzi, bo to taka fajtłapka byla :)
ja tez 3mam kciuki ;)

asia

Anonimowy pisze...

A ja nie mówie, że Cezary się nie zmienił i gratuluje cieżkiej pracy nad nim :-) nie umniejszam Waszych osiagnięć ale nie każdy grubas to od razu ciapa nie potrafiąca podnosić nóg. Dlatego zdanie, że wymaga wiecej pracy, bo zimnokrwisty jest zbytnim uogólnieniem. Tak, jak nie można powiedzieć że wszystkie zimne są spokojne a te gorącokrwiste są nerwowymi wariatami.

Za to akurat każdy źrebak porusza się jak piłeczka, póki jest źrebakiem. Akurat arabów jako koni z predyspozycjiami bym nie wyciągała, bo ile jest arabów na czworobokach? Wrodzony ruch z zawieszeniem nic nie pomoże, jak koń nie jest dobrze trenowany i jeździec jedyne co potrafi to przeszkadzać koniowi.

Zresztą... co ja tam będę pisała.. widziałam kiedyś Cezara, nie wyglądał jak niepełnosprawny ciapąg a jak normalny, fajnie sie ruszający koń. No chyba, ze tak mu sie pogorszyło w ostatnich latach.

Anonimowy pisze...

o jejku ;-) to ja, agnieszka

Karpienka pisze...

Na Kreta Kazika! Wypadałoby przyjrzeć się Cezarowi na tych zawodach, tylko nie wiem kiedy są :D Jeżeli będę miała wolny dzień, to z przyjemnością przyjadę i popatrzę sobie na te tańczące cielsko.
Pozdrawiam!
PS. Misiek już nie tylko ładnie chodzi z tatą (tata jest stanowczy i w ogóle), ale teraz i ze mną chodzi jak zegarek... no może czasem się zatrzyma xD

Anonimowy pisze...

w takim razie dlaczego Twoim zdaniem, ciezkie konie nie chodza w sporcie? i rozumiem ze sugerujesz iz konie gorącokrwiste nie mają wiekszych predyspozycji (do dresazu)niz konie zimnokrwiste? i ze konie zimnokrwiste mogą mieć rownie dobry ruch co konie gorącokrwiste?
uwazasz ze 90% jezdzcow potrafi spaprac piekny ruch konia w 3 minuty?!
nie wiem skad ten wniosek, ale widocznie znasz niewlasciwych ludzi.

pozdrawiam



Olga Maria Kowalczyk

Anonimowy pisze...

Nie będzie więcej dyskusji. Z niewinnej uwagi zrobiło się zamieszanie jakbym nie wiem kogo uraziła. Nie ten klimat, nie ta pora.

Tobie Olgo oczywiście gratuluję współpracy z Cezarem, bo ślicznie razem wyglądacie. Choć nie do końca rozumiem jakie wielkie predyspozycje musi mieć koń by osiągnąć zupełne podstawy ujeżdżenia. I pozwolisz Olgo, że jednak pozostanę sobie w przeświadczeniu, że to jego jeźdźcy się zmienili na dobre, nie on - on teraz tylko ma okazje pokazać, co umiał od zawsze. I będę sobie dalej pozwolisz uważać, że ten koń nie jest i nigdy nie był pożałowania godnym ciapkiem, niezdarą, nierozumiejącym o co jeźdźcom chodzi gamoniem, to tylko ludzie wokół niego go takim czynili. I to on swoich towarzyszy zmusza do ciężkiej pracy nad sobą tylko po to, by dać mu szansę. Bo widzisz Olgo, dla mnie koń na prawdę zawsze jest na pierwszym miejscu i każdy jeden, nawet ten bez nogi, jest godny podziwu i ma w sobie piękno, które trzeba widzieć.

Agnieszka

Anonimowy pisze...

tu nie chodzi o podstawy ujezdzenia, i o wykonywanie danych figur, tylko o ich jakosc,oczywiste jest ze kon z prosta lopatka bedzie wykonywal czesc figur w gorszym stylu niz kon z lopatka skosna.
Nikt nie twierdzi ze cezar nie potrafil tego wczesniej, tylko ze teraz wykonuje dane figury na sygnal jezdzca ,
a trudnosc treningu polegala na tym, ze trwalo to dluzej, ze wzgledu na jego budowe.
Nikt rowniez nie twierdzi ze nie kazdy kon jest piekny. Nie bylo w ogole mowy o tym ze sa konie ladniejsze i brzydsze
ani ze kon nie jest stawiany na pierwszym miejscu.Wiec nie wiem po co o tym pisalas. I wybacz, ale mam wrazenie ze Twoja odpowiedz troszke trąci personifikacja,i przykro mi, ale konie niestety nie mowia ludzkim
glosem i nawet jesli potrafią zalozyc sobie noge na szyje to jak powiesz "zaloz sobie noge na szyje!" to tego nie zrobi. Tak wiec my musimy tak dzialac na konia zeby jego fizycznosc zmusila go do wykonania figury, i to wlasnie w przypadku koni zimnokrwistych trwa dluzej.




Olga Maria Kowalczyk