poniedziałek, 21 września 2009

Wychodzenie ze smutku.


(photo by Śliwka)


Niech Zuźka nie myśli, że tylko jej smutno i ją jedynie rwie to i owo w paszczęce. Borsuki od początku września pogrążone były w głębokim smutku- moim. Ale powoli zaczynam wracać już do żywych. Nie ma nic gorszego niż bałagan w życiu.
Pierwszym smutkiem okazała się rozpoczęta budowa - budowa własnego domu przy którym ma powstać kiedyś własna stajnia- już nie Borsuki. I powiadam Wam ludzie, nie ma niczego wzniosłego w budowaniu, mówię Wam, nie ma niczego dumnego w wydawaniu oszczędzanych na czarną godzinę obsmarkanych, najostatniejszych moniaków ani w kredytach, które w przyszłości sprawią, że będzie się pracować jedynie na ratę i człek stanie się godnym politowania dusigroszem. Fundament jednakże wylano i prace na razie zostały wstrzymane bo ręka opatrzności powstrzymała mnie przed sięgnięciem po kolejny, morderczy już kredyt. Zaczekam.
Drugim smutkiem stał się Lazar- krnąbrne to dzieciatko, które nawet jeżeli łatwo przyswaja jakąś wiadomość to pamięć i tak ma wybiórczą. Jego niechęć do współpracy z większoscią odwiedzających mnie osób wpędza mnie w głęboką depresję. Nie wiem jak go przekonać, że pracować na miskę trzeba pod każdym nie tylko pode mną i dwiema innymi, starannie wybranymi osobami. Znów ostatnio ktoś z niego zleciał. On nawet nic takiego nie zrobił, jakby się ktoś pytał, tylko zagalopował (o cudzie kolejny!). Tyle, że znienacka.
Smuciłam się bo przytłoczyły mnie kolejne prace, które musiałam wziąć sobie na kark i które ciągnąć będę jak pęczek łańcuchów więziennych dopóki nie poczuję się bezpieczna, dokąd jakoś nie stanę na nogach. W tej chwili oprócz Borsuk pracuję jeszcze w trzech miejscach. Wieczorem czuję się jakbym przebiegła maraton a rano jak po góralskim weselu.
Ale wiecie co? Nie jest tak źle:
-w sobotę zawody, na których po raz pierwszy pokażę na prawdę pięknego konia pod utalentowanym jeźdźcem.
- ludzie wciąz chca przyjeżdżać do stajni w Borsukach i chociaż przez lekkomyślność i brawurę ( nie tylko własną)dorobiłam się kilku wrogów mam też grupkę oddanych przyjaciół, o których wiem, że kochają mnie, konie i że będą przy nas na dobre i złe nawet zimą.
- Asterze brzucho rośnie jak dynia, Cezarion daje Olce tylne kuśpyry, Lazar narobił mi siary już wszędzie ale wieść o jego urodzie (i bystrości umysłu) rozniosła się lotem ptaka przysparzając mi popularności.
- na ulicy wciąż oglądają się za mną przystojni panowie, którzy nie są moim mężem, co oznacza że jeszcze nie jestem za stara:-) ( i nie będę, co nie Zuzia!)
- w listopadzie mam kilkudniowy urlop, o którym jeszcze nikt nie wie. Ach, listopad to już za 50 dni!
Całuję.

11 komentarzy:

Majeczka pisze...

No, no przystojni panowie?!;p Mam nadzieję, że zaliczam się do grona wiernych przyjaciół, którzy kochają panią i konie i was nie opuszczą? Nie wiem czy będę się mogła przyzwyczaić jak nie będzie już Stajni Borsuki... ale myślę że zmiany wyjdą na dobre ;). Razem z Alą i Zuzią zapewne będziemy jeszcze panią męczyć w pani innych pracach, ale da się przeżyć, prawda?

Pozdrawiam! Ana (Majka)

Alicja w Krainie Czarów pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Alicja w Krainie Czarów pisze...

Zimą, Latem, Wiosną i Jesienią, a nawet dnia 13.13 będę!
A w pracy może pani ponarzekać co najwyżej na nadmiar słów każdego dnia po południu^^. A o tej trzeciej to nawet nie wiedziałam, o!
Kilkudniowy urlop w listopadzie oczywiście nadal jest pilnie strzeżoną tajemnicą.
xD
Ładne zdjęcie. Takie borsucze po prostu. A ta przyszła stajnia to i tak będą Borsuki. Na zawsze.
PS. No proszę, Ana vo Lablablabla wyprzedziła mnie o minutę czy dwie!

Sowia Stópka pisze...

No pewnie, że da się przeżyć byle nie przy żadnej szefowej, żeby nie było powodów do gadania. Tak, wy się zaliczacie.

Majeczka pisze...

No widzisz Alice von WON czy raczej trruuuuskawka ;p O 3 minuty :) No i oczywiście miło mi bardzo. A sekret o urlopie pilnie strzeżony. :)

Karpienka pisze...

O tak! Borsuki to taka anielska nazwa, że pozostanie na zawsze chyba ;)
Już mi dużo lepiej na duchu, a pani też będzie, kiedy przyjdziemy znowu, tym razem z kawą i kilkoma paczkami żelek! Tylko nie wiem kiedy!
Ach ten Lazar. Ale coś mi się wydaje, że ta dziewczyna była taka zestresowana, że Świszczypała to wykorzystał... Może się mylę, ale nie podoba mi się te dziewczę i może dlatego mam takie poglądy...
Pani jest specyficznie ciągle młoda i będzie pani taką do końca życia chyba, kiedy ja, Alice i Ana już osiwiejemy xD

Karpienka pisze...

W ogóle nie mogę się doczekać, kiedy Astera urodzi, to będę radosna robiąc całej dwójce zdjęcia!
Ach!
Suzan von Dietz

Sowia Stópka pisze...

Harriet von Fuck:-)

Alicja w Krainie Czarów pisze...

Ha, ha, zapisałam sobie tak Panią na GG do wampirzastego kompletu xD Chociaż i tak nie mogę napisać :D
(A kiedyś chciałyśmy zrobić taki fajny kawał, co nie, Susan...? ^ ^)

Karpienka pisze...

No, miałyśmy takie niecne plany w głowie, ale pani je zniweczyła! xD

Sowia Stópka pisze...

Co!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Hę??????????????????????
Mówić.
Alice daj mi swoje gadu to ja napisze.