Tu wasza dziś pasza będzie; A ja, mając oko wszędzie, Będę nad wami siedziała I tymczasem kwiatki rwała ;-))
wtorek, 20 października 2009
Może...
Może mój podły nastrój nareszcie się poprawił ale nie róbmy sobie nadziei, może sobie nareszcie trochę odpuściłam...chociaż nie liczyłabym na to. Jest jednak jedno zjawisko, które w tym całym bałaganie stanowi jedyną niezmienną zmienną- Lazar.
Lazar pędzący dookoła padoku niczym dziki mustang ze mną na grzbiecie nieśmiało usiłującą zasugerować mu delikatne zwolnienie tempa. No bo najpierw wcale iść nie chciał, następnie stwierdziwszy, że bieganie jednak JEST fajne, ba wręcz boskie, zapragnął nigdy się nie zatrzymywać. I tak to sobie trwało aż jedno z nas zgłodniało i nie byłam to ja. Tak oto do zawiłych zwojów mózgowych mojego konia dotarła myśl genialna i prosta zarazem. By dostać żreć należy się zatrzymać. Nic prostszego. A najlepiej gdy jest to przystanek na żądanie.
Nie chcę zapeszać ale chyba będziemy miały z Olką dla Was wszystkich niespodziankę (Ala już wie bo jej wczoraj wygadałam), powiem tylko, że będziemy mieć w Borsukach miłego (tak przynajmniej twierdzi nasza first lady ) gościa.
A co do rurek z kremem i reszty to.......................hm :-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
Ja też już wiem ;p Czyli będzie on w Borsukach? mmm... rurki z kremem. A Lazarek to dobry chłop.
Ana+
Dziewczyny mi mówiły... a wiadomo już, cóż to za gość będzie?
Misiekent to kiedy go oprowadzamy, zatrzymuje się od razu, żeby dostać żreć. Taki to student.
Pozdrawiam,
Susan (jednak przez S, bo jeszcze inni mojego gatunku mnie wyśmieją)
niewiadomo jescze czy gosc przybedzie.... 3majcie kciuki
ola
No trzymamy kurde a ty nie daj się zastraszyć. Nie sądzę żeby którykolwiek z czarnych scenariuszy miał się rzeczywiście sprawdzić. Bez przesady. W Borsukach natomiast kosmos z powodu konia, którego nie ma i nie wiadomo czy i kiedy będzie- ja to mam teraz problem ale o tym to w cztery oczy.
Prześlij komentarz