sobota, 9 października 2010

fajnie/niefajnie














Rzeczy niefajne:
- zima za pasem - czas zamarzającej wody i mniej lub bardziej idealnie nakreślonych wolt na placu do jazdy.
- w pracy masakra, na samą myśl robi mi się smutno- morał: "nie przejmuj się swoją rolą bo i tak cię op... "
- na pracę marzeń widoków na razie brak.
- wykańczają mnie sypiące się zewsząd rozmaite pisma urzędowe zawierające urzędowy bełkot, którego w swojej bezgranicznej ignorancji nie pojmuję i sądzę, że po to on jest- żebyśmy go nie rozumieli i żeby praca innych była nam niezbędna.
-trawa przestała rosnąć a przecież wciąż jest potrzebna.
- jak zwykle na progu zimy czuję się jak pusta studnia a łeb zazwyczaj niestety mnie boli- dobra głowa wszak musi boleć:-)
Rzeczy fajne:
- Cezar nadal żuje z ręki. Jego pyszczydło przypominające ciastko z kremem jest dla mnie niczym sens istnienia.
- Figa jest łagodnym stworzeniem. Nawet jeśli popełniam jakieś błędy ona długo się nie gniewa.
- Astra jest tak żarłoczna , że nawet jak ma pełną buzię owsa to już domaga się następnej porcji.
- Kraków jesienią był niezapomniany.
- ktoś całkiem obcy zaproponował mi pomoc na którą co prawda nie mogę się zgodzić ale sam fakt szalenie poprawia mi nastrój.
- jestem zdrowa, konie też.
- mama wyjechała;-)
- chyba pójdę na podyplomówkę.
Dobra, uciekam. To pewnie ostatni piękny weekend w Borsukach.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Ależ dokładnie nakreślone wolty to rzeczy fajne, tak samo jak dobra głowa. Ale to, że Astra jest żarłoczna chyba nie, bo bedzie gruba :D i że mama wyjechała, też nie powinno cieszyć ;-P

Pozdrawiam Ala ;-)