środa, 25 listopada 2009

Młynek Kawowy

Kiedy byłam mała, w mojej kuchni stał porcelanowy młynek do kawy ozdobiony misternymi grafikami z czterech stron. Nie pamiętam czy były to cztery pory roku, czy inna słynna czwórka, ten szczegół nie przetrwał próby czasu. Dziś wyobrażam sobie taki młynek a na nim rysunki przedstawiające Dominiki dzień powszedni. Nie byłby to ciekawy młynek: na jednej stronie Dominika pracowałaby w stajni, na drugiej w kwiaciarni, na trzeciej w sklepiku z marzeniami a czwarta ściana byłaby o jedną trzecią węższa od pozostałych i na niej Dominika by spała. Kiedy obróciłoby się korbką ten namalowany świat wirowałby w pędzie tak jak ma się to w rzeczywistości. Nie byłoby na tym młynku spotkań towarzyskich, nie byłoby jazdy konnej ani zakupów ani nawet gotowania, które uwielbiam- na te luksusy nie pozwalam sobie już od dawna i gdyby chleb można było kupić na allegro to bym to robiła.
Żal mi tylko w tym wszystkim koni i zastanawiam się czy ta zima, która miała być naszym czasem dla siebie, naszą porą treningów i wzajemnej troski nie pogrąży nas w jakimś dzikim chaosie. Ponieważ nie mam dzieci, konie są mi wyjątkowo drogie a ja jestem dla nich kimś do kogo się tęskni. Mamy więc Lazara, który od dwóch tygodni nie pracował pod siodłem a w tych krótkich momentach kiedy jestem, jest tak zdesperowany, że liże mnie po twarzy jak pies, jest Cezariusz, który manifestuje niezadowolenie przy pomocy kończyny tylnej" obraziłem się, odejdź nie było cię tyle czasu to ja teraz nie wiem o co ci chodzi", Asterka startująca z końca pastwiska by runąć w moje ramiona i niemal wskoczyć mi na ręce.
Nie wiem jak na to wszystko zapatruje się Efendi i czy Ola ma może więcej czasu bo i z nią mój kontakt ograniczył się do krótkich telefonicznych raportów co wieczór ale myślę, że także Efendi z właściwą sobie grobową powagą i nosem tradycyjnie spuszczonym na kwintę zgniótłby młynek kawowy by uwolnić uwięzionego wewnątrz człowieka.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Pani się zamęcza tymi pracami. A z Lazarkiem to ja chętnie popracuje, jak tylko odwiedze Borsuki i pomóc w stajni też mogę ;], w końcu mam prawojazdy na taczkę i dyplom na widły ;d
Asterka, Lazar i Cezar poprostu kochaja panią najmocniej w świecie i penwie nikogo już tak mocno kochać nie będą, więc niech się pani cieszy (choć Astry trzymać w ramionach nie polecam) ;)
Ana
Anstyspam: lizena

Sowia Stópka pisze...

Te antyspamy są nie do wytrzymania. Tak to już jest, w przeklętym dorosłym życiu, że jak się ma "dzieci" to trzeba na nie robić i trudno. Lazarka dziś lonzowałam i nie rokuje to dobrze. Lazarek nasz kochany fruwa na wysokości lamperii więc chyba najpierw trzeba się z nim porządnie pobawić. Dzięki za dobre słowo, zapraszam nie tylko do taczki:-)

Anonimowy pisze...

Zima to mój najgorszy czas w roku pod względem koni. Prawie w ogóle nie jeżdżę, przeziębiam się albo pogoda (i czas) nie dopisuje.
Ciekawe, jak wyglądałby mój młynek... Pewnie dwie ściany by przedstawiały miasto: szkołę i zajęcia dodatkowe, jedna, nieco mniejsza - sen (już mówiłam pani, że się nie wysypiam) oraz ostatnia, ciągle malejąca, czyli konie.
Niestety.
Mnie męczy nie praca, lecz niewiedza na różne tematy... i tak właśnie powoli popadam w depresję.
Pozdrawiam ciepło :)

Anonimowy pisze...

Popis: Zuzia ;)
Cóż, niedługo zapomnę się podpisać na klasówce, a potem to już nie będę wiedziała, kim jestem...