niedziela, 5 września 2010

Figusi dziwne przypadki

Podczas gdy mama Astra i wujek Cezar są zajęci pracą pod siodłem czemu na szczęście sprzyja piękna pogoda, dziecko pozostawione same sobie wnikliwie ogląda świat. Dziecko ma już nowego czipa w szyi w związku z czym mogłoby śmiało przejść przez kasę w Lidlu (piiip)- szkoda tylko, że to tyle kosztowało. A to jeszcze nie koniec atrakcji finansowych związanych z posiadaniem dziecka. Piiip.
Dziecko potrafi już pogodzić się z faktem, że koń czasami musi być łapany na uwiąz i na tymże spokojnie stać, umie dawać nogi choć szczegulnie chętnie daje inną część ciała- tą która najbardziej swędzi z racji tego, że znajduje się najdalej od głowy.
Wraz ze zbliżająca się jesienią odkryliśmy wspólnie, że jabłka są jadalne w przeciwieństwie do ludzi oraz, że przydomowy pies rasy terier świetnie spełnia rolę worka treningowego- jest nawet fajniejszy- w końcu worek nie posiada tyłka w który można go kopać, nie posiada ogona, za który można wytarmosić no i rzecz jasna nie szczeka. Biedne psisko.

A tak w ogóle lubimy się fotografować w rozmaitych sytuacjach- nawet podczas zapinania guziczka pod szyją.

Zdjęcia zrobiła Ola Rabejko.

ps. czy ktoś ma może w ogródku śliwkę węgierkę, która owocuje- to tak abstrahując od tematu bloga?

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Fajnie :) Muszę w końcu przyjechać i zobaczyć tą naszą dorastającą klaczkę ; ).

Majka

Anonimowy pisze...

Ja niestetyn śliwki węgierki w ogóle nie posiadam w ogródku, za to mam maleńką jabłonkę, ale już obrodziła ;)
A ja byłam chora i leżałam w łóżeczku, z przerwami na wybieganie na sranie bądź rzyganie i mierzenie gorączki. Jednym słowem, było miło. Przestałam bać się rodzenia, bo stwierdziłam, że nie może być gorsze od tego co przeżyłam.
A jak z przedszkolem i w ogóle? Nie widziałam pani ostatnio w Domowo mi.
Pozdrawiam
Ala