wtorek, 11 marca 2008

Mała Wielka Luzara.


Astra w odróżnieniu od swojej pani nie przejmuje się niczym. Od chwili przybycia w nowe miejsce zdołała już nieźle porządzić. Od razu wiedziała z kim warto trzymać sztamę a kogo można bezkolizyjnie poddać swojej woli. Nawiązała przyjazne stosunki z nowym królem stada- arabskim wałachem Edkiem. Edek załatwił jej nietykalność i chwała mu za to, pańcia może spać spokojnie. Wkroczywszy na ogólne pastwisko, Astra natychmiast podporządkowała sobie młodsze pokolenie i stworzyła podstado- taką grupę wsparcia. Tam sprawuje władzę i czuje się niesamowicie ważna pośród wyrośniętych podlotków szlachetnej krwi. Jej zachowanie jest nie tylko przebojowe ale i niepokojące. Puszy się, głośno parska i tupie krótką nóżką wzburzając fontanny błota- ona jest ważna. I tak sobie myślę cichutko, że zamiast ja Astrę to ona mnie może wiele nauczyć. oto i prosty przykład: moje ostatnie turbulencje z nadwyżką hektarów. Nie mając pod ręką wałacha Edka nie mogłam prosić o ochronę i wsparcie w dzikim natłoku biur i gabinetów. Mogłam natomiast zwrócić się do mojego męża, który w bajzlu tym obeznany przetarł mi szlaki i udzielił niezbędnej pomocy. Problem hektarów sam się rozwiązał a mnie pozostaje jedynie zgromadzić wokół siebie gromadę małolatów, które wpatrzone we mnie z podziwem będą mnie skrobać po grzbiecie. No może przesadziłam bo:
a) nie jesteśmy w zamku na etacie króla
b) należy się kąpać a nie skrobać a jeżeli nie pomaga to warto skonsultować temat ze skórnym- może świerzb???
c) nie jesteśmy własnym kotem i nie ubolewamy z tego powodu- kot jest gruby i chrapie.

Brak komentarzy: