środa, 8 października 2008

Polowanie na (czerwony) pazdziernik.

Październik mamy piękny dzięki Bogu i nie tylko czerwony ale wręcz rozmaity. Polujemy więc na te najpiękniejsze dni i wciąż istniejemy pomimo chłodnego wiatru i złych spojrzeń i smoczych języków. Po raz kolejny nasza naiwność została ukarana i niczym kolorowe liście opadły wokół maski-tym razem już na zawsze mam nadzieję. Widać proces ten jest nieodłącznym składnikiem niezależnego, samodzielnego istnienia i jednym z symptomów bycia kimś więcej niż zwykle się było.
Gdzie więc w tym wszystkim jest miejsce na zwykłą przyjaźń?
Jest takie miejsce. Oto ono:

Maja i Lazar









Zuzia i Lazar









Koniczynka na Missouri







Bogdan na Lazarze

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

koNNiczynka;)
Missouri tu wyszła jakby leciała... tak tez sie czułam podczas przejazdu przez cavaletki. A ja wyszłam jakbym sie opierała o szyję, albo rzeczywiście przez chwilę to zrobiłam ;-)
urocze zdjęcia:-)

monetkon pisze...

serdecznie dziękujemy za dodanie nas do listy blogów :)