niedziela, 1 listopada 2009

Lady in gray


Zanim powiem cokolwiek innego pragnę jeszcze dodać jedno zdanie na temat łączności specjalnie dedykowane mojej małej Susan- każdy to potrafi bo to jest w każdym, tylko podobnie jak inne umiejętności nie przychodzi samo, nie puka do drzwi z łaskawym zapytaniem czy aby może potrzebujemy porozmawiać z naszym koniem a na pewno nie dotknie żaden geniusz osób które zawsze i nagminnie powtarzają "ja nigdy". O sobie i swoim koniu należy myśleć w superlatywach, a jak jest bardzo trudno to należy pomyśleć o mnie i Lazarze.
A oto szara dama, nasza droga Kokaina, specjalistka od niewinnych spojrzeń, worek na smakołyki, pluszak do kochania i szybkobiegacz- latawiec. Kokaina nie ma w Borsukach łatwego startu ponieważ jest jeszcze dość smarkata. Codziennie w najłagodniejszych słowach przemawia do tutejszego bossa, który niezmiennie odgania ją spod upragnionej gruszki, serce Lazara po raz pierwszy tak długo pozostaje nieugięte- być może przeczuwa, że ta piękność może z czasem odebrać mu władzę a tym samym pierwszeństwo przy wyszynku. Za jego przykładem poszedł wierny Cezar, który tak na prawdę nie wie czy bardziej mu się opłaca Kokainę podrywać czy odganiać, robi więc jedno i drugie. Asterka jak zwykle matkuje co jest szczególnie widoczne w stajni. Obie panie ciągle zaglądają do siebie i obwąchują się w sąsiednich boksach, są wyraźnie zadowolone. Być może już wiedzą, że w maju w Borsukach nastąpi feminizacja i chłopcy pozostaną w mniejszości- niech by.
A nasza biedna Ola wciąż zastanawia się czy Kokaina powinna stać się jej partnerką w treningach czyli mówiąc po prostu czy powinna zdecydować się na jej kupno. Obawia się, że może im się nie ułożyć, że nie będzie zadowolona z wyników pracy, że Kokaina na zawsze pozostanie zjawiskiem eterycznym .
A więc specjalnie dla szarpanej rozterkami Oli krótka charakterystyka konia wspaniałego, którego posiadanie leży w zasięgu jej ręki (słowo pisane zawsze dobitniej przemawia do czytacza) :
- Kokaina to zrównoważony i spokojny koń- takie usposobienie w tak młodym wieku to rzadkość i prawdziwy skarb.
- Jest pięknie zbudowana i odpowiednio poprowadzonym rozsądnym treningiem doprowadzisz ją do znakomitej sylwetki- widziałam polecone przez ciebie zdjęcia na googlach i mówię: czemu nie?
- Nie umie jeszcze wszystkiego? Ale jakże wiele umie, przede wszystkim jest bardzo chętna do pracy, łatwo złapać z nią kontakt, wszystko ją ciekawi a w terenie idzie jak mądra dojrzała klacz. Zakładając że rozpoczniesz treningi teraz, miesiąc po mnie, mam przeczucie graniczące z pewnością , że za pół roku zostawisz mnie i Lazara daleko w tyle. A czas? Fakt, brak czasu to poważny problem ale czy to będzie Kokaina czy inny koń, problem pozostanie taki sam. Od takich problemów masz ciocię Dodzię, wujka Tomasza, Don Cezara i innych borsuczych przyjaciół, którzy pomogą ci w trudnych chwilach. Jesteście wśród swoich, czego chcieć więcej?

11 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Mała Suzan? Wszyscy mówią, że jestem mała, a ja jestem wielka, proszę pani! (Na przykłąd Majce coś wczoraj małego przemnkęło przed oczyma, a się okazało, że to ja!)
Postaram się...
Smarkata Kokaina jest całkiem ładna! Tylko ten jej kantar tak mnie drażni, że już nie wiem, co robić.
Pozdrawiam

Anonimowy pisze...

Zgadzam się, kantar wygląda okropnie, ale Koka jest urocza (mam na dzieję, że mogę sobie pozwolić na takie zdrobnienie?). Nie mogę się doczekac weekendu! Oby był pogodny.
Dobrze by było, gdyby to ona zaczęła królować, a Lazar przestałby się opychać gruszkami do granic możliwości(chyba zanim je strawi wyskakują mu uszami i różnymi innymi otworami?. Swoją drogą, kiedy te gruszki się skonczą...?) Szkoda tylko, że to nie jest piętnastoletnia Karina :-D
Alice

Anonimowy pisze...

Ładna ta Kokainka :). Zawsze są zady i wlety (jak to mówi D jak D**-nauczyciel).
A Suzan to mała, jak to właśnie napisała, że mi coś przemknęło małego, a to Suzan! ;)
Ana

Anonimowy pisze...

dzieki sistro za wsparcie, i wam wszystkim na ktorych moge liczyc, bo choc czasem tego nie okazuje, jestem wam strasznie wdzieczna, za to ze mi pomagacie, mentalnie jak i w tak zwanym realu:), za to ze jak nie wiem co mysle, to wy mi to powiecie, i za to ze was w ogole mam:)






a wy dziewczeta od kantarka wara bo wam kupie takie same i zaszyje je wam jak esperal

Anonimowy pisze...

/\
/ \
|
|
| olka:)

Sowia Stópka pisze...

No kantarek jest taki nieco z dekacza i od czapy ale założę się, ze jak wy będziecie miały swoje pierwsze konie (mała Susan jest tu wyjątkiem) to też zakupicie im błyszczące różowości.
Ale co za cuda się tu dzieją, nie wytknięto mi dziś żadnego błędu jak również nie usłyszałam ni słowa o swojej końskiej szczęce i wyłupiastych oczach. Czyżby co poniektórzy sprawdzili w Wikipedii co oznacza słowo "takt"

Anonimowy pisze...

Zgasiła nas pani... a dokładnie Suzan bo to ona ciągle gada o oczodołach itd. ;> Kantarek taki no śmieszny, ale się nie czepiam ;p I wypraszam sobie ja różowego(Alice zapewne też) kantara koniowi nie kupie!!
Ana(Majka)

Anonimowy pisze...

Alice zapewne też! Owszem, owszem, zgadzam sie z Mają w każdym calu... czy tam centymetrze...

Olu, ani mi się waż!
No Alice.

Anonimowy pisze...

on jest czerwony panienki!

i po to jest czerwony zeby mi dziecka nie zauroczyc!

Anonimowy pisze...

olka

Anonimowy pisze...

Ale to pani powiedziała, że będziemy kupować swoim koniom błyszczące różowości i ja się do tego odniosłam ;p
Ana