sobota, 14 listopada 2009

W kieszeni płaszcza

Pomimo, że mnie nie ma to wciąż czuwam. Nie potrafiłam się zmusić do wyłączenia telefonu, odbierałam wszystkie smsy a w dodatku jeszcze byłam na tyle nieopanowana, że zalogowałam się tutaj. Stąd wiem o przybyciu Efendiego, o tym, że Lazar już zdążył spuścić mu łomot, wiem kto wyręczył mnie przy taczkach i kto na kim jeździł. A miałam nie odbierać telefonów.
Skłoniłam się do niewielkiego ustępstwa telefonicznego na rzecz Upiora w Operze, którego miałam okazję obejrzeć na własne oczy w teatrze Roma i było to jedno z najbardziej magicznych przeżyć w moim życiu. Widziałam też wiele innych cudów, niektórych próbowałam na własnej skórze, o czym natychmiast poinformowałam telefonicznie moją drogą Olę , tak więc jak widać bez Was wszystkich schowanych w kieszeni nie do końca mojego zaczarowanego płaszcza radość byłaby niepełna.
Zaraz wracam.

8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Te kieszenie czasem wszystko potrafią zmieścić:). Cieszę się, że pani już wraca, no i że jutro się zobaczymy. A ten Lazar to oczywiście musiał pokazać kto ważniejszy.
Ana

Anonimowy pisze...

"Kieszenie jak ocean
a ręce - mam w kieszeniach
powoli chodzę i rozglądam się..."
Co do wyłączania telefonu może pani brać przykład ze mnie - doszłam do wprawy w doprowadzaniu do szału swoją automatyczną sekretarką, nagraną kilka lat temu.
Ale fajnie, że wyjazd się udał. Urlop to jednak najpiękniejszy okres w pracy. ;)
Pozdrawiam, Alice

Anonimowy pisze...

W operze musi być cudownie! Wiem, że to nie to samo, ale teatr muzyczny mnie zachwycał, muszę zaliczyć jakąś operę jeszcze ;)
Albo pójść do Theatres de Vampires...
Taa... sekretarka Alice też powinna wybrać się na urlop...
Pozdrawiam, Suzan :)

"Flasimut" to rodzaj mamuta z flaszką.

Anonimowy pisze...

magiczne guziki w kieszeni:)


olka

Sowia Stópka pisze...

Taaa...pięć magicznych guzików, czego one nie widziały...gdzie nie były.... Szkoda, że muszę je oddać razem z płaszczem.
Antyspam: singl- przypomina mi kim nie jestem.

Anonimowy pisze...

wiecie co, przegladam sobie wlasnie starsze posty, ogladam zdjecia, i jakas taka cholerna tesknota za sloncem mnie ogarnia, az sie normalnie plakac chce, ma ktos pomysl jak przywrocic lato, albo wiosne chociaz?

olka

Sowia Stópka pisze...

upić się trzeba!

Anonimowy pisze...

gdzie jest mandragora?!:D




olka