To Cezar w pozycji dla siebie najbardziej charakterystycznej. straszny z niego leń i brudas (może to wina cygańskiego imienia) ale i wielki myśliciel. Cezar został sierotą już w momencie narodzin i całe swoje życie za swoją matkę uważał mojego teścia Józefa, który karmił go mlekiem z butelki. W późniejszym okresie zrebięctwa swego Cezarek poznał mnie i zakochał się na resztę życia. Nie mało biedaczek przez tę miłość wycierpiał i w jego ogromnej czarnej grzywie pojawiły się siwe niteczki gdy jedynym warunkiem przebywania ze mną stało się jakieś działanie lub zabieg pielęgnacyjny, których Cezar organicznie nie znosi. Potem jakoś przywykliśmy do wzajemnych fanaberii i bolesnych docinków po obydwu stronach. Chociaż wielki ponad miarę i leniwy, ma Cezar kilka zalet, których mogłyby mu pozazdrościć najwspanialsze rumaki:
- okazuje cierpliwość tylko swojej pani
-z każdego miejsca w najgłębszym lesie znajdzie bezbłędnie (najkrótszą) drogę do domu
- gdybym się go pozbyła pękłoby mu serce.
A to Lazar.
Wielki farciarz, wielki zdolniacha i wielki egoista. Jako źrebie Lazarek był słodki jak karmelek. Szybko się uczył, błyskawicznie dał się poskromić i ujeździć i wszystkim się wydawało, że to będzie koń mojego życia. Z wiekiem Lazar uczył się jeszcze szybciej, przeważnie nie tego co trzeba. Pewnego dnia przejął zwierzchnictwo nad większym dwukrotnie Cezarem i bijąc biedaczynę aż furczało sam odbierał bonusy w postaci pieszczot i smakołyków. Trzeba Lazarowi przyznać, że dla ludzi nie bywał nigdy złośliwy, nigdy nikogo nie kopnął, ugryzł raz tylko mnie, parę osób z niego spadło ale nie zostali zrzuceni umyślnie. Otóż Lazar jest niestety tchórzem . Boi się biedaczek wszystkiego, co znajduje się poza obrębem gospodarstwa a że ma jednocześnie ogromną werwę by pędzić na oślep, często nieszczęsny jeździec orientuje się dopiero po kilku minutach, że już rozstał się z koniem i leży na ziemi. Lazar boi się mniej gdy idzie w teren razem z Cezarem i chowa się za jego rozłożystym zadem lub gdy w towarzystwie jest dama- wtedy bać się nie wypada. Nigdy jednak nie wiadomo czego i jak mocno Lazar się wystraszy a to nie do końca mi odpowiada tym bardziej, że kości już nie te co kiedyś. Postanowiłam więc odsprzedać farciarza komuś kto lubi takie konie. Zyczę mu przy tym, żeby ta osoba umiała docenić jego mimo wszystko złote serce i ogromną chęć do odnoszenia sukcesów, no i żeby trafił do stada gdzie będzie mógł robić to, co najbardziej lubi- brylować wśród dam.
Astra. Na zdięciu ze swoim wcześniejszym panem i psem o imieniu Baks. Astra przyjechała do mnie parę dni temu aż z Ciechanowca. Nie została dołączona do Cezara i Lazara lecz umieściłam ją w stajni w Rusi Małej gdzie będzie wraz ze mną prowadzić moją hipoterapię. Astra jest jednym z powodów dla których pozbywam się Lazara- ona na mnie zarobi, Cezar beze mnie zdechnie a Lazarek przy dobrych wiatrach któregoś dnia mnie zabije. Niewiele o niej wiem. jest trochę zamknięta w sobie lecz przejawia ogromną łagodność charakteru i jest piękna na arabski sposób. Zaprzyjaźniła się już z nowym arabskim wałachem Gospodarza- Eddarem i często ze sobą rozmawiają. Myślę, że jakoś znosi rozłąkę z bliskimi i z czasem mnie polubi i przekona się, że warto mi pomóc przy hipoterapii.
1 komentarz:
Ładne.
Prześlij komentarz