środa, 23 kwietnia 2008

Na koń? Chyba nie...

Zaczęła się wiosna więc w Grazymach prężne towarzystwo chętnie wskakuje na konia a bardziej leniwi wolą zasiadać na rampie by popatrzeć jak jeżdżą inni. Mały na powrót zabrał się za Gwiazdora, który ostatnio przejawia duże zasoby cierpliwości i raczej nie robi nam na złość. Nawet ja na niego wsiadłam (kiedy stał między rampą a ogrodzeniem). Wszyscy w Grazymach niespokojnie oczekują na przybycie nowej klaczy do hipoterapii, ja oczekuję tego z trwogą. Klacz ma być duża i nie wiem czy nie trzeba będzie podnosić rampy, w dodatku ktoś daje ją za darmo, żeby nie powiedzieć "pozbywa się". Jeśli to będzie damskie wydanie Gwiazdora to ja odpadam. Na zdjęciu wyżej jest Józek na Gwiazdorze a niżej rampa i klub szyderców.


Zatrważające jest to, że w stajni w Rusi Małej nie dzieje się nic. Nadal czekam na pieniądze z Funduszu Pracy i drżę na myśl o kontrolach i inspekcjach, które zastaną plac do hipoterapii w totalnej rozsypce. Nie mogę też jakoś zorganizować budowy rampy a magazyn na sprzęt stoi w częściach po środku stajni. Klienci, którzy przyjeżdżali w niedzielę- moi jedyni, tej niedzieli nie pojawili się. Na drodze pełno jest wybojów co bardzo denerwuje gości i panuje atmosfera ogólnego rozprężenia. W domu piętrzą się stosy papierów, które powinnam przynajmniej przejrzeć no i nie złożyłam jeszcze wniosku o dopłaty do ziemi- zgroza.W dodatku zaczął się sezon zawodów i zarówno ja szykuję Lazara jak i mój gospodarz zajęty jest przygotowywaniem swoich wierzchowców.
A w ogóle to jest przesilenie i nie chce się zwyczajnie robić nic poza leżeniem w trawie. Przykładem na totalny relaks jest Astra, która po niewielkim wysiłku umysłowym, do którego codziennie ją przymuszam zapuszcza się w trawę i wszystko ma gdzieś.

może i ja powinnam...

Brak komentarzy: