poniedziałek, 2 czerwca 2008

Siebie przeskoczyć...


O radości! Dostałam pismo, że pomimo tego i tamtego (trzy linijki bełkotu) dotacja została przyznana właśnie mnie. Miło, że ktoś we mnie uwierzył podczas gdy nawet ja straciłam już całą werwę do działania. Zmęczona dwumiesięcznym czekaniem, nagle zaczęłam odkrywać, że na etacie nie było źle:
- bo ktoś za nas myślał,
-ktoś za nas ryzykował,
-ktoś nas okradał...
...fajnie było.
I właśnie gdy podjęłam decyzję, o odrzuceniu dotacji i wróceniu na jakiś spokojny etacik, trach! Dali!
Po tym jak dali, oznajmiono mi, że mam dwa tygodnie by załatwić formalności związane z założeniem firmy i aktem notarialnym. Notariusz w Ostródzie za akt taki życzy sobie 600zł i uwierzcie mi, nie jest to tak dziwne jak fakt, że 25km dalej w Olsztynku, ten sam akt kosztuje 165zł. Ruszyłam z kopyta niczym koń Cezar na leśnej drożynie i wygląda na to, że zmieszczę się w czasie chociaż początkowo się wydawało, że przyjdzie mi przeskoczyć samą siebie.
Kto wie, może tak jest ze wszystkim, co początkowo wydaje się bardzo trudne. Jak na razie szczęśliwie teoria się sprawdza i jakoś daję radę, mam nadzieję, że obejmie ona również tworzenie przeze mnie reklamy, bo tego najbardziej się boję.
Mam pierwszych klientów, ludzie pytają i przyglądają się, jest nieźle jak na początek, więc dobry humor znów mnie nie opuszcza bo oto tworzy się, proszę wycieczki, Wielka Hipoterapia!

Brak komentarzy: