czwartek, 21 sierpnia 2008

My też ćwiczymy


Niech was nie dziwią moi mili nasze naburmuszone wyrazy twarzy. Zarówno ja jak i niejaki Lazar odwykliśmy już dawno od ćwiczeń. Niestety chcąc skutecznie pastwić się nad innymi należy przede wszystkim pastwić się nad sobą, co też czynię.
Codziennie spędzam pół godziny na lonży ćwicząc niezależny dosiad, na razie bez wyraźnych efektów, dużo też jeżdżę bez strzemion. To samo robi Asia, tylko jej jakoś lepiej idzie (mnie trzydziestka doskwiera!!!). Najmniej zadowolony z takiego obrotu sprawy jest sam Lazar, którego tłuste boczki rwą i grzbiecik ciągnie a szyjka zginać się nie chce już tak łatwo jak niegdyś. Trening skokowy i długie godziny pod początkującymi odzwyczaiły szkapa od starej dobrej gimnastyki na woltach. no poza tym, Lazar stał się ulubieńcem dam, zrobił się sławny, mało kto nie wie kto to taki koń Lazar, jesteśmy więc w zamku na etacie króla.
Czasami tym niesamowitym wyczynom przyglądają się uczniowie.
Dziewięciu na dziesięciu instruktorów nie pozwoliłoby sobie na ćwiczenia przy uczniach. Ja się nie wstydzę, w końcu robię to także po to by zrozumieć co czują uczniowie, gdy każę im rzucić strzemiona:-))

Brak komentarzy: