środa, 27 sierpnia 2008

Co nam trener (rodzi:-)) radzi


Śmiechy śmiechami, moi drodzy ale na prawdę można się czasem zdziwić. Ja ostatnio często zagłębiam się w lekturach o tematyce jeździeckiej. Jedna z moich koleżanek powiedziałaby pewnie o mnie "etyk-teoretyk" ale w niektórych (nie wszystkich) z tych książek są na prawdę mądre rzeczy. Obydwa swoje konie układałam trzymając w zanadrzu podręcznik K. Diacont, którego tytułu nie pamiętam ale traktował on w całości o pracy naziemnej jako przygotowaniu do pracy z siodła z młodym koniem. Cóż, wiele można powiedzieć o moich koniach ale na pewno nie to, że są źle ujeżdżone- jest to zasługą pani Diacont właśnie przy dużym udziale panów Monty Robertsa i Pata Parelli. Podczas pierwszych prób wsiadania i później również nikt nie zginął (jedna osoba zaliczyła upadek ale z własnej winy).
Ale do rzeczy. Wszystkim koniarzom gorąco polecam podręcznik Jane Savoie
" Wszechstronne szkolenie koni". Pani autorka jest wprawdzie trenerem ujeżdżenia ale podręcznik jest dla wszystkich, zwłaszcza dla kobiet- genialnie, przejrzyście i skutecznie napisany. Co mnie w nim ujęło? Przede wszystkim przełamywanie utartych, stereotypowych metod trenerskich, którymi posługują się niestety w większości znani mi instruktorzy, wielka pochwała szacunku, łagodności i uprzejmości zarówno wobec uczniów jak i wobec koni i genialne myśli przewodnie np:
" chcę byś przekazywała swoje sygnały szeptem i żeby twój koń w odpowiedzi krzyczał- nie odwrotnie"
Więc tak oto radośnie żegnamy ustawiczne napędzanie naszych wierzchowców łydkami, wykorzystywanie całej energii tylko na to by nasz koń w ogóle szedł na przód , co jest powodem naszych siódmych potów tak jakbyśmy to my niosły konia a nie on nas.
I teraz jeszcze jeden genialny cytat, który przytaczam nie bez złośliwej satysfakcji jako instruktor zupełnie nie zdolny do tak modnych obecnie wrzasków.
"czasem na prawdę trudno pozostać opanowanym i pewnym siebie gdy instruktor na nas wrzeszczy i podważa nasze wysiłki. nie wiem dlaczego taka forma instruktorska nadal jest akceptowana. nigdy nie zauważyłam by sarkazm i krzyki komukolwiek pomogły w nauce (...) to nauczyciel jest słaby nie uczeń."

Pozostawiam to Wam pod rozwagę.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Żółta książeczka Jane S. jest boska, przeczytałam ją już dośc dawno ze trzy razy :-) Bardzo mądra i przystępna dla jeźdźców na każdym poziomie. Jest jedną z trzech moich podstawowych książek (poza nią jeszcze "Harmonia jeźdźca i konia" i "trener radzi" Pana Wojtka Mickunasa). Pozostałe traktuję jako urozmaicenie lub uzupełnienie. Wielką przewagą żółtej księżeczki jest to, że pomaga nam ułożyć plan szkolenia konia i daje wyobrażenie do czego i po co tak naprawdę dążymy :-) To pisałam ja, Hanzia :-)