czwartek, 20 listopada 2008

Trzy, dwa, jeden, START!


Nie ma mocnych na Borsuki. Podczas gdy mój mąż przygotowuje się do kolejnego egzaminu na studiach ja przerzucam od nowa wszystkie poradniki i podręczniki dotyczące szkolenia koni szukając ukrytych pomiędzy wierszami znaczeń i zakładam hodowlę wirusów (i koni) w komputerze ściągając coraz to nowe filmy o tej tematyce. Cały czas pracujemy, codziennie i nieustająco tańczymy mając w pamięci słowa z wiadomej "żółtej książeczki"-"ci, którzy pracują wytrwale doczekają się znakomitych efektów".
Astra ma ogromną potrzebę ruchu ale samej jej się nie chce więc jest lonżowana co dodatkowo pomaga w utrwaleniu przez nią komend głosowych, zwłaszcza problematycznego od początku "stój" i podstawowych zasad porządnego zachowywania się w obecności człowieków.
Frodziak to jeszcze gówniarz ale pewne sprawy już powinny stawać się jego udziałem. Codziennie chociaż przez chwilę staram się żebym sama albo żeby któraś z dziewczyn poświęciła mu czas: jest czyszczony z kopyściami włącznie, zapinany na uwiąz wiązany i prowadzny. Zrobił się odrobinę zarozumiały i zuchwały co może przerodzić się w bezczelnośc (całkiem prawdopodobne zważywszy na towarzysza zabaw -Lazara). Specjalnie dla Froda z nadejściem wiosny postawimy korall - chcemy, żeby poszedł w dobre ręce jako dobrze wychowany młodzieniec.
Pan Świszczypałka znany szerzej jako Lazar to prawdziwy koń trojański naszej stajni. To co kryje w sobie ten cwany i zmyślny szkap pozostaje wciąż dla nas w wiekszości tajemnicą. Jak go otworzyć? Tylko siedem zabaw i praca na lonży i to od początku, od podstaw. Tak też robimy. Ponieważ Lazar pozwala dotknąć się wszędzie liną, batem i rękami zaczęliśmy dotykać go innymi przedmiotami, jak worki i butelki plastikowe- to dla niego wyzwanie. Zabawy idą mu nieźle chociaż cały czas próbuje przejąć kontrolę nad sytuacja a brak jego przywództwa w duecie bardzo go frustruje. Ponieważ Lazar jest koniem, któremu zdarza się ostatnio albo dziko ponosić albo wcale nie reagować na łydki bijąc zadem i stając dęba zaczęliśmy pracę na lonzy wyjaśniając mu raz jeszcze podstawowe komendy głosowe na które należy od razu i bez dyskusji reagować. Lonża pomaga Lazarowi w koncentracji poprzez szybko i często zmieniane polecenia, a ile z tego radości kiedy sie uda i można podejść po pochwałę. Lazar w gruncie rzeczy ma dobry charakter, pogubił go tylko intensywny i frustrujący trening skokowy po którym czekał go tylko ból, brak konsekwencji ze strony niedoświadczonej jeszcze wówczas Asi i brak jakiejkolwiek uwagi z mojej strony.Teraz już wiemy czego mu potrzeba i jak z nim rozmawiac, żeby znów nam zaufał. Damy radę.
Cezar- Ten, który siedzi mi w głowie, najposłuszniejszy i najmądrzejszy z moich koni. Dla niego treningi na placu, które staram się odbywać co drugi dzień polegają tylko na delikatnych wskazówkach z mojej strony. Ten gigant łapie wszystko momentalnie i chociaż zdarza mu się łapac też lenia to ja mu wybaczam bo na ogół jest pełen poświęcenia. Pamiętam trening po którym ledwie doczołgał się do stajni. Okazało się, że przez cały dzień dokuczały mu bóle reumatyczne w tylnych nogach a mimo to zrobił dokładnie to o co został poproszony na placu. Pomimo swojej wybitnej gapowatości i uroczej niezgrabności Cezar potrafi w moment zebrać się w sobie a praca ze mną sprawia mu autentyczną radość. Zależy mi żeby jak nalepiej sie ruszał z uwagi na jego potężną wagę i bolące nogi, chcę, żeby było mu łatwiej udzwignąć swój ciężar (i mój) i żeby był. Jak najdłużej.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Normalnie wielkie dla was brawa !!!(marchewka) :-) a ja mam dwa referaty do napisania :-((( i nici z weekendu :-(((